Emilka ma ostatnio etap reagowania dziką radością na widok każdego napotkanego zwierzęcia. Ile ja się muszę namęczyć żeby nie poleciała tarmosić każdego mijającego nas na spacerze psa, to ludzkie pojęcie przechodzi. Najgorsze jest to, że ja podobno byłam taka sama. Rodzice nieustannie dostawali zawału, bo wystarczyło na sekundę spuścić mnie z oka i już siedziałam w jakiejś budzie, ku totalnemu zdziwieniu jej pełnoprawnego właściciela albo leżałam przytulona do jakiegoś pieseczka ze trzy razy większego ode mnie. Mama do dziś nie potrafi pojąć jakim cudem udało mi się przeżyć dzieciństwo i nie skończyć jako obiad jakiegoś czworonoga. Jeżeli Emilka będzie miała takie pomysły (a na to wygląda), to ja już może od razu zapiszę się na wizytę do psychiatry, bo przy zdrowiu psychicznym, to ja na pewno nie pozostanę.
A tak poważnie, to coraz częściej chodzi mi po głowie pomysł przygarnięcia pod nasz dach jakiegoś boskiego stworzenia. Nie musicie się ze mną zgadzać, ale dla mnie dom bez zwierząt jest niekompletny. Tak samo, jak dom bez dzieci, co zrozumiałam dopiero, kiedy ta mała istota pojawiła się w naszym życiu i sprawiła, że nic nie jest już takie jak kiedyś. Jest lepsze. A poza tym jestem wielką fanką teorii, że dziecko powinno wychowywać się ze zwierzętami, bo to najlepsza lekcja życia, tolerancji, odpowiedzialności i troskliwości jaką można mu zafundować.
Najmniej kłopotliwy byłby jakiś gryzoń; chomik, myszka, świnka morska, królik, ale średnia długość ich życia w najmniejszym stopniu mnie nie zadowala. Długo żyją żółwie, ale te z kolei są mało kontaktowe, nie licząc żółwia, którego mam od czasów podstawówki, (aktualnie mieszka u moich rodziców,) który podczas próby bliższego poznania ugryzł mnie w nos! Ptaki też odpadają - mało tego, że okropnie śmiecą, to jeszcze wydzierają się w wniebogłosy jak tylko pierwszy promień słońca wpadnie do pokoju i zupełnie nie przeszkadza im fakt, że jest akurat 5:02 ;-) Fajnie byłoby mieć psa, ale póki co nie mamy na niego warunków (zwłaszcza, że najbardziej na świecie podobają mi się nowofunlandy ;-) I tym sposobem doszłam do wniosku, że idealnym zwierzakiem dla nas jest kot. O czym w sumie przecież wiedziałam już 8 lat temu przynosząc do domu pierwszą kulkę futra, więc... Kochanieeeeee, bo jest taka sprawa
No ale powedzcie sami, czyż nie były wspaniałe? |
czy ja dobrze rozumiem iż te dwa futra są teraz u Was w domu? :D Jeny super są! Uwielbiam koty! też chcę!
OdpowiedzUsuńNie, to nasze poprzednie kociaki :-(
Usuńpopieram ja też nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt pies i kot obowiązkowo mamy też króliki co prawda nie w domu ale są na podwórku:)A myślę ze wymarzonego psiaka kupicie sobie jak już się przeprowadzicie do wymarzonego domku:*
OdpowiedzUsuńOj, na pewno nie nowofunlanda ani żadnego innego dużego psa, bo wtedy zamiast ogrodu mielibyśmy ugór! A na pewno nie wezmę psa po to żeby trzymać go w kojcu, czy na łańcuchu.
UsuńJa nigdy nie miałam zwierzaka i wiem, że najszybciej jak to tylko będzie możliwe pojawi się u mnie pies :) Myślę, że to świetna sprawa kiedy dzieciaki się wychowują ze zwierzątkiem.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ja zawsze miałam jakieś zwierzaki i myślę, że głównie dzięki temu mój dzisiejszy stosunek do zwierząt jest taki, a nie inny. Często słyszy się argument, że zwierzę nie jest dla małych dzieci, bo traktują je jak zabawkę, ale to nieprawda. Tutaj jest ogromna rola rodzica żeby nauczyć prawidłowego traktowania i wyrobić w dziecku poczucie obowiązku.
UsuńMiałam królika 6 lat, ryczałam jak bóbr gdy zdechł dwa lata temu. Uważam, że króliki nie są dla małych dzieci,bo zamęczą zwierzaka. Kot jakoś przeżyje te ich pieszczoty:) Nie mów, że to wasze koty takie puchate? Bardzo mi się podobają, mój mąż jednak nie lubi kotów i nie chce się zgodzić, ale pracuję nad tym:)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja jestem zdania, ze małe dziecko ma prawo nie wiedzieć jak obchodzić się ze zwierzęciem i to niezależnie od tego, czy jest to chomik, rybka, czy pies. Prawidłowego praktowania zwierząt trzeba nauczyć tak samo jak samodzielnego jedzenia, ubierania, mycia zębów i wtedy naprawdę nie ma znaczenia jakie zwierzę jest w domu.
UsuńZakładam, że twój mąż nigdy nie miał kota w domu? Bo to jest jedyny powód, przez który ludzie nie lubią kotów ;-)
Hehe, Ty przecież już podjęłaś decyzję ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę możliwosci posiadania kota. Ja miałam dostać brytyjczyka, kiedy to się nawinął Niemiec ze swoją alergią na sierść kotów. Cóż, musiałam wybierać, więc brytyjczyk poszedł w odstawkę. Ale nie żałuję zamiany :)
Ależ, alergia nie stoi na przeszkodzie posiadania w domu kota. Bez przeszkód możecie mieć kota syberyjskiego albo niebieskiego rosyjskiego, u których nie występuje w ślinie białko odpowiadające za alergię u ludzi, bo jak zapewne wiesz, to nie sierść uczula tylko owe białko zawarte w ślinie, które kot zostawia na futrze podczas mycia.
UsuńSłyszałam własnie o rasach kotów i psów które są odpowiednie dla alergików. Licze na to że w przyszłości się uda jakiegoś sprowadzić. Na razie U. na samo słowo "kot" reaguje alergicznie ;) Poczekam z tym aż wybudujemy jakiś domek i U. zabierze wszystkie swoje najcenniejsze sprzęty do jednego pokoju. Ale wiesz? kotów U. niby nie lubi, ale jak na polnej drodze jakiś kociak usiłował koniecznie wbiec pod jadący samochód to U. cuda wyczyniał zeby go jakoś przytrzymać albo odpędzić na łąkę ;)
UsuńPodpisuję się pod tym co napisałś rękami i nogami!!! Też uważam, że dom bez zwierzaka jest jakiś pusty i że mały człowiek przy zwierzęciu uczy się odpowiedzialności, wrażliwości...
OdpowiedzUsuńMiło mi :-)
UsuńSpotkałam się kiedyś z argumentem, że dziecko nie powinno mieć zwierzaka, bo kiedy ten umiera, to dla małego człowieka bolesne i traumatyczne przeżycie. Ale ja uważam, że to też jest ważne doświadczenie. Śmiertelność jest przecież nieodłącznym elementem życia.
Zgadzam sie, dom bez zwierzaka jest pustawy. My mamy suczke i choc smierdzi (na szczescie dostrzegam to tylko bedac w ciazy :)), linieje i jest przewlekle chora, to nie oddalabym jej za zadne skarby.
OdpowiedzUsuńCzy rozumiem, ze te dwa urocze klebuszki ze zdjecia plataja Ci sie teraz po domu? ;)
Oj, pamiętam nadwrażliwość na wszelkie zapachy, kiedy sama byłam w ciąży, także gorąco ci współczuję ;-)
UsuńU nas zawsze zwierzęta były po prostu członkami rodziny, więc to naturalna kolej rzeczy, że będą chorowały, sprawiały problemy, czy wymagały opieki. Jeżeli ktoś tego nie zozumie, i chce mieć zwierzę dla samej przyjemności posiadania, to chyba jednak powinien ograniczyć się do oglądania filmów przyrodniczych.
Może i nie jestem jakąś wielką fanką chowania się dziecka ze zwierzęciem, ale przeciwniczką też nie, zwłaszcza jak widzę równie żywą reakcję Majki na wszelkie zwierzęta. Ostatnio cały weekend ganiała po domu kota moich rodziców i obie miałyśmy z tego nieziemską frajdę. To kiedy ten nowy lokator zasili Wasze progi (?)! =) A może już (?)! =)
OdpowiedzUsuńMyślę że zmieniłabyś zdanie gdyby jakiś futrzak zagościł na stałe w waszym domu i miałabyś okazję być świadkiem ile radości daje nie tylko Majeczce, ale także wam ;-)
UsuńNa razie podjęliśmy decyzję, że na pewno chcemy mieć nowe koty, ale chyba zaczekamy z ich nabyciem do przeprowadzki. Koty są zwierzętami terytorialnymi i źle znoszą zmianę miejsca zamieszkania.
Tymon też uwielbia zwierzaki. :)
OdpowiedzUsuńI chyba nawet jestem w stanie wyobrazić sobie jego żywiołową reakcję na ich widok ;-) Mnie niesamowicie rozczula, kiedy Emilka wciąż jeszcze niezgrabnie, ale zarazem strasznie delikatnie stara się pogłaskać jakiegoś psa, czy kota :-)
UsuńZwierzaki są nieziemskie:) Od kiedy pojawił się w domu mały kociak to nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt:)
OdpowiedzUsuńGratuluję powiększenia rodzinnego stadka w takim razie :-) I życzę niewyczerpanych pokładów cierpliwości, bo przy małym kocie to towar deficytowy, zwłaszcza kiedy wpadnie na pomysł ostrzenia pazurków na kanapie, huśtania się na firankach, czy nasikania do twoich ulubionych butów ;-)
UsuńDzięki:) Na szczęście szybko nauczył się korzystać z kuwety:) Poza tym często wychodzi na podwórko wybiegać się, ewentualnie ostrzy pazury przy pomocy kwiatka, który dogorywa na parapecie.
OdpowiedzUsuń