Korzystając z pięknej pogody otwieram drzwi na balkon, co z jednej strony ułatwia przebywanie domowników na zewnątrz, a z drugiej umożliwia swobodne odwiedziny naszego lokum przez różne żyjątka boże. Tym razem z wizytą wpadła mucha. Emilka porwała z kuchni ścierkę i dalej ganiać za muchą po całym mieszkaniu. W pewnym momencie pobiegła po coś do kuchni, wraca i pyta:
- a gdzie jest moja mucha? muszkooo... muszkooo wracaj, pobawimy się jeszcze
Muszka chęci dalszej zabawy nie wykazała. Dziwna jakaś. Ba! Od tej pory w mieszkaniu nie pojawiło się nawet pół robaczka.
Malo towarzyska ta muszka.... Moze trzeba pomyśleć o wiekszym zwierzątku dla Emilki.
OdpowiedzUsuńStokroteczko, z wielką chęcią załatwiłabym jej kota, rybki oraz psa, ale nasze dziecko śmiertelnie boi się wszelkich stworzeń nie zaliczających się do gatunku homo sapiens. Z tą muchą jest już spory postęp bo w zeszłym roku nawet mucha w domu była powodem do histerii.
Usuń