Samodzielnie przemieszczający się maluch, to jednak fajna sprawa, pomyślałam sobie obserwując jak Emilka przez 30 minut niestrudzenie przemierzała tam i z powrotem mieszkanie goniąc kota. Zdążyłam w tym czasie zrobić sobie obiad, zjeść go, wykonać dwa telefony i jeszcze napisać chodzące za mną od tygodnia urzędowe pisemko. A wszystko w błogiej atmosferze totalnego luzu i spokoju.
Luzu i spokoju dane mi było doświadczać aż przez jeden dzień, bo następnego córeńka wpadła na pomysł, że będzie samodzielnie wstawała. A że pomysłowa z niej dziewczynka, to celem ułatwienia sobie sprawy chwyta się wszystkiego co popadnie, zupełnie nie przejmując się, że suszarka z praniem, kosz na zabawki, czy zwisająca z kanapy poduszka niekoniecznie są dobrymi materiałami do szukania w nich oparcia. Matka widząc to cierpi na permanentny stan przedzawałowy.
W łóżeczku wcale nie jest lepiej. Wprawdzie szczebelki nie przewrócą się, nie przygniotą jej ani nie polecą razem z nią w tył, ale żeby spełniały funkcję podparcia należy się ich trzymać! O czym Emilka nie zawsze pamięta, a stanie bez trzymania to raczej nie jest umiejętność, o którą należy podejrzewać dziewięciomiesięczne niemowlę. A jak już łaskawie raczy się trzymać, to dla odmiany zaczyna skakać albo szarpać tymi szczebelkami, a ja oczami wyobraźni od razu widzę, jak uderza w nie buzią i wybija sobie wszystkie świeżo nabyte ząbki. Osiwieję tu zaraz!
Nie ma to nasze dziecko instynktu samozachowawczego za grosz. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że przecież nie mogę bez przerwy za nią stać i trzymać, bo nie nauczy się samodzielnie asekurować. I naprawdę nie chcę być matką, która non stop się trzęsie i lamentuje: tego nie rób, tamtego nie dotykaj, tam nie chodź, a mam takie piękne ku temu predyspozycje.
Ani się obejrzysz jak zalapie, ze jednak trzymać się trzeba a chwilę później będzie już potrafiła stać bez trzymanki;) a za chwilę będzie biegać... tylko czemu ten czas tak szybko leci...?
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że im Emilka jest starsza, tym ten czas szybciej pędzi :/ Pewnie po części wiąże się to z faktem, że teraz zmiany następują z taką intensywnością, że momentami sama przestaję nadążać
Usuńu nas na razie jeszcze ten etap przed nami ale aż się boje czytając Twój opis wydarzeń:)a mam pytanko wygrałaś może kocyk w promocji bobovita???
OdpowiedzUsuńCiesz się kochana ostatnimi chwilami względnego spokoju, bo lada dziś będziesz miała te atrakcje u siebie ;-)
UsuńTak, wygrałyśmy kocyk
bo chcieliśmy Wam sprezentowac jeden bo mamy ich już kilka ale skoro macie to idziemy szukać dalej:)
UsuńBardzo miło z twojej strony :-) niestety Bobo-vita już nas takowym uszczęśliwiła ;-)
UsuńDoskonale Cię rozumiem.Ale pomyśl jakie życie cudne:)Każdego dnia coś nowego,a MY zdobywamy nowe doświadczenia;) Oczy mamy w koło głowy, reagujemy z szybkością ponaddźwiękową,rozwijamy się;)Powiem Ci szczerze,że jak nadchodzi wieczór to z fajnego filmu pamiętam tylko ..napisy początkowe:)
OdpowiedzUsuńJa nawet napisów nie pamiętam ;-) Ogólnie telewizor ostatnio pełni dla mnie tylko jedną funkcję - pudła na kurz ;-)
Usuńmamuśka Ty tak nie panikuj ;) Mała musi się nauczyć "siama" :) A zobaczysz że szybciutko jej to pójdzie. Dzieciaki są sprytniejsze i mądrzejsze niż nam się wydaje czasem;)
OdpowiedzUsuńKochana, jeszcze chwilę i zobaczymy czy będziesz taka wyluzowana jak Kacperek zacznie ci fundować takie atrakcje ;-)
UsuńOj, rozumiem Cie, a to dopiero poczatek!Potem zacznie sie chodzenie przy meblach, potem puszczanie na 2-3 kroczki, no a potem to juz samodzielne przemierzanie calego pokoju. A wszystko to przy kompletnym braku zmyslu rownowagi! Moja mala tydzien temu skonczyla rok i dopiero tak z 2-3 tygodnie temu zaobserwowalismy, ze (wreszcie) nauczyla sie, ze jak traci rownowage i nia zarzuci, to trzeba szybko plasnac na dupke, albo do przodu, na kolanka i raczki. Wczesniej leciala sztywno jak kloda, prosto na glowe... Teraz juz dobrze sama chodzi, ale nie opanowala jeszcze zwyczaju patrzenia pod nogi. A ze rozrzuca wszedzie zabawki, to co chwila sie o nie potyka. Ale upada juz na szczescie bezpiecznie. Tylko na dworze trzymam ja kurczowo za raczke, bo jak pacnie na kolanka i raczki na asfalt, to przyjemne doswiadczenie to dla niej raczej nie bedzie. :)
OdpowiedzUsuńAgata
Nawet mi nie mów Chyba ją obłożę poduszkami obwiążę sznurkiem i będzie tak pomykała aż nauczy się na tyle pewnie poruszać, że matce nie będzie jeżył się włos na głowie co krok ;-)
UsuńHihi, zafunduj jej taki mini kostium do amerykanskiego football'u!
UsuńA ja chyba napisalam, powyzszy komentarz w zla godzine, bo wlasnie w sobote moja Bi przewrocila sie na podjezdzie (bo wyrywa raczke i chce chodzic sama, cholera jedna!) i ma zdarte oba kolanka!
Agata
Obawiam się, że u nas nie ma szans na dostanie takiego kostiumu w interesującym mnie rozmiarze ;-)
UsuńZdarte kolanka to chyba nieuchronna "atrakcja" w życiu każdego malucha. Pamiętam, że ja jeszcze w podstawówce mogłam się takimi poszczycić (bo te chodniki takie nierówne ;-) niemniej dmuchamy i całujemy małe kolanka Bi żeby się szybko zagoiły ;-)
Oj coś mi mówi, że ja też mam piękne ku temu predyspozycje. =).
OdpowiedzUsuńTy ogólnie masz mentalność jakoś tak bliską memu sercu ;-)
Usuń