sobota, 13 kwietnia 2013

Ciężkie chwile brzuszka

Mieliśmy wczoraj ciężką noc. Emilka bardzo nerwowo spała, wierciła się, kręciła, nie mogła sobie znaleźć pozycji, aż nagle o 3:00 nad ranem zaczęła wymiotować. Właściwie to chlusnęła tak, że musiałam przebierać pościel, ją i siebie. Tyle co się z tym uporałam, ułożyłam ją z powrotem do snu i poszłam zamoczyć pościel całą akcję musiałam przeprowadzać od nowa, w bonusie mając jeszcze mycie podłogi. Resztę nocy już nie spałam, tylko pilnowałam, czy nie zacznie wymiotować po raz kolejny. Najgorsze, że Emilka nie ma jeszcze odruchu pochylania się w przód w takim momencie, a w dodatku jest przerażona i zaczyna płakać. Ja naturalnie od razu mam wizje, że się zachłyśnie i udusi. Schiz na tym punkcie potęguje fakt, że znałam osobiście przypadek, że człowiek we śnie udusił własnymi wymiocinami, tyle że on się schlał jak prosię i miał mały kontakt z rzeczywistością. Na szczęście Emilka zasnęła i do rana już żadnych atrakcji nie było. Wstała wesolutka, jak skowronek, a ja intensywnie zastanawiam się, co jej mogło zaszkodzić?

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Du ju spik inglisz?

Niewątpliwie rośnie nam mała gaduła. Chodzi to cały dzień, ledwie od ziemi odrasta i nawija tratatatata, jak katarynka. Większość monologu jest całkowicie niezrozumiała dla osób postronnych, ale małej oratorce zdaje się to w ogóle nie przeszkadzać. Nie licząc momentów, kiedy domaga się żeby jej podać np. "malolo" (eee?) Wtedy to matka z ojcem gapią się na siebie tępo, a kiedy irytacja dziecka zaczyna sięgać zenitu, mało bystrym rodzicielom nie pozostaje nic innego, jak latać po mieszkaniu i pokazywać wszystkie znajdujące się w zasięgu wzroku przedmioty w nadziei, że któryś okaże się tajemniczym "malolo" ;-)

Sprytu córeńce również odmówić nie można. Pracują te małe trybiki w mózgu pełną parą, zwłaszcza, kiedy mama czegoś zabroni, a mały człowiek jednak bardzo tego chce i kombinuje jak koń pod górkę żeby jednak cel osiągnąć. Na razie niezaprzeczalnymi faworytami technik manipulacyjnych są: wrodzony urok osobisty, czarujący uśmiech, mające wielką moc "plosie" (czytaj proszę) połączone ze wzrokiem kota w Shreku albo pójście z "problemem" do taty, który zazwyczaj rozpatruje prośby i wnioski pozytywnie.