środa, 2 września 2015

Kolejna ważna zmiana

Mamy w domu przedszkolaczka. Ku mej ogromnej uldze Emilka jest bardzo zadowolona z nowej formy spędzania czasu. Mogę już przestać popijać melisę w hurtowych ilościach. Od lipca miałam stresa i wizje, że wyjemy w tym przedszkolu obie niczym syreny okrętowe, po czym niezwykle wychowawczo zabieram ją do domu i przez najbliższe pół roku nie wspominamy nawet słowem o tym okropnym miejscu tortur. A tu się okazało, że przedszkole naprawdę jest fajne. I nie zniechęcił jej nawet fakt, że dziś rano po otwarciu drzwi przedszkola dobiegł nas ogłuszający ryk chyba setki małych gardeł święcie przekonanych, że dzieje im się straszna krzywda. Emilka rozejrzała się tylko z konsternacją po otoczeniu i zadała filozoficzne pytanie: a o co oni wszyscy tak płaczą? Dzięki wam, o bogowie lekko histerycznych matek, że takie sceny zostały mi oszczędzone.