czwartek, 5 listopada 2015

Wierszyk o jeżu

Emilka dostała w przedszkolu do nauczenia się wierszyk. Wprawdzie dopiero na jasełka, ale z racji tego, że mała recytatorka ma ogromny zapał nauczyła się go już teraz...aczkolwiek początki były ciekawe.
Wierszyk brzmi tak:
"Kochany Jezuniu, jesteś taki śliczny
przyniosłam ci dzisiaj moje rękawiczki"

A w wykonaniu Emilki tak:
E: Kochany...eee... jak to było?...aaa już wiem... Kochany jeżu jesteś taki śliczny, przyniosłam ci dzisiaj moje rękawiczki:

Ja wszystko rozumiem, ale po co jeżowi rękawiczki?

środa, 21 października 2015

Wspomnień czar...

Emilka ogląda album ze zdjęciami.
E: tu ty i tata nad morzem...a gdzie ja byłam?
Ja: nie było Cię jeszcze...
E(z konsternacją): zostawiliście mnie w domu?

Albo innym razem trafiając na niemowlęce zdjęcie swojego kuzyna:
E: a tu byłam taka malutka?
Ja: to jest Kacperek
E: aha... a ja jak byłam mała, to byłam chłopczykiem, czy dziewczynką?

piątek, 9 października 2015

Kocham Cię...

Codziennie mówię Emilce, że ją kocham. A ona niezmiennie odpowiada: "ja ciebie też". Czasem przekomarzamy się, kto kogo bardziej, co zazwyczaj kończy demonstracją siły jej miłości, do tego stopnia, że wychodzą mi oczy z orbit, ale i tak bardzo to lubię. To taki nasz rytuał. Wiem, że ona o tym doskonale wie i to nie słowa są wyznacznikiem uczuć, a codzienne życie, ale wiem też, że czasem po prostu chce się je usłyszeć. I wiem też, że te dwa słowa naprawdę potrafią mieć magiczną moc... Czasem, kiedy Emilka wpada w złość, a wszelkie racjonalne próby uspokojenia jej zawodzą podchodzę i szepczę jej do ucha "kocham cię, córeczko"... i to zawsze działa. Obejmuje mnie za szyję, łka jeszcze krótszą, bądź dłuższą chwilę, ale cała złość wyparowuje. Coraz częściej też jest świadoma skali swoich emocji i kiedy wie, że będzie jej trudno uspokoić się po jakimś wybuchu, sama przybiega i mówi że chce się przytulić. I to też zawsze pomaga. 

Ale wczoraj niesamowicie mnie zaskoczyła.
Leżałam z nią w łóżku i przytulałyśmy się przed snem. Powiedziałam jej nasze kultowe "kocham cię...i cisza. Nie odpowiedziała. Po chwili spojrzała na mnie i powiedziała:
- przytulam Cię tak mocno i to też znaczy, że cię kocham.

sobota, 3 października 2015

Siły nieczyste...

Pierwsze chorowanie za nami. Można było się tego domyślić. Emilka przywlokła z przedszkola jakieś paskudztwa, które ją rozłożyły w gorączce, a mi rozwaliły zatoki. No ale trudno się dziwić, skoro po przekroczeniu progu przedszkola ma się wrażenie, że trafiło się na oddział ostrego stadium gruźlicy. Ech, a tak pięknie się nam nie chorowało przez 4 lata. Emilka pozbierała się w miarę szybko, a ja już drugi tydzień stękam, kwękam i wyglądam, jak jakieś nieboskie stworzenie. O tym, że zużyłam już chyba tira chusteczek higienicznych nie wspominając. A to dopiero początek sezonu. Uroczo.
W ramach wyrównania szans wykupiłam w aptece cały asortyment preparatów na odporność, a dodatkowo komponuję tajemne mikstury babci Wandzi, które wyraźnie sugerują, że nasze przodkinie musiały brać udział z zlotach na Łysej Górze ;-)

środa, 2 września 2015

Kolejna ważna zmiana

Mamy w domu przedszkolaczka. Ku mej ogromnej uldze Emilka jest bardzo zadowolona z nowej formy spędzania czasu. Mogę już przestać popijać melisę w hurtowych ilościach. Od lipca miałam stresa i wizje, że wyjemy w tym przedszkolu obie niczym syreny okrętowe, po czym niezwykle wychowawczo zabieram ją do domu i przez najbliższe pół roku nie wspominamy nawet słowem o tym okropnym miejscu tortur. A tu się okazało, że przedszkole naprawdę jest fajne. I nie zniechęcił jej nawet fakt, że dziś rano po otwarciu drzwi przedszkola dobiegł nas ogłuszający ryk chyba setki małych gardeł święcie przekonanych, że dzieje im się straszna krzywda. Emilka rozejrzała się tylko z konsternacją po otoczeniu i zadała filozoficzne pytanie: a o co oni wszyscy tak płaczą? Dzięki wam, o bogowie lekko histerycznych matek, że takie sceny zostały mi oszczędzone. 

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Z cyklu: życiowe mądrości córki

E: a wiesz co jeszcze widziałam w tym sklepie... eee no ze zwierzątkami?
Ja: zoologicznym?
E: tak!
Ja: co takiego?
E: nogi od gołąbków
Ja: ???
E: jak jakiś nie ma to można mu kupić i przymocować

Ogarniacie temat? Bo ja nie bardzo...

piątek, 19 czerwca 2015

Nocowanko

Emilka po raz pierwszy została sama na noc u dziadków. Chciała...niby fajnie ale...
Przyjechaliśmy do domu i co zrobiłam? Zamknęłam się w łazience i przez pół godziny ryczałam niczym bóbr. Tak, nie jestem do końca normalna.

czwartek, 4 czerwca 2015

Księżniczka

Córka oświadczyła mi dziś z rana poważnym tonem:
- nie chcę już być Emilką...tylko księżniczką Amaletą!


Eee?
Co to za jedna?

środa, 20 maja 2015

Profilaktyka grzybowa

Rozmawiamy sobie o grzybach (zadanie z teczki trzylatka)

E: to jest muchomor...ma taką wysypkę...
E: i jak się ją dotknie to swędzi tak że nie można wytrzymać

Hę?
Chyba byłam chora, jak na biologii była o tym mowa.

niedziela, 17 maja 2015

Bo wielką poetką trzeba się po prostu urodzić

Emilia leży na łóżku i zamiast spać zajmuje się radosną twórczością.

E: mama, tata i Emilka to kochająca się rodzinka...
E: O! nawet się rymuje...hej powiedzieć wam ŚWIETNY wiersz?

I do tego taka skromna.

piątek, 15 maja 2015

Dzień dobry to brzmi nudnie

Wchodzimy do domu. Emilia już od progu woła:
- hop, hop, gdzie jesteś mój radosny ojcze?

Jak słowo daję nie wiem, skąd ona bierze te teksty.

środa, 13 maja 2015

Miłość niejedno ma imię

Emilka siedzi na ubikacji. Po chwili wydziera się na całe gardło (chciałam w tym miejscu zauważyć, że jestem ślepa, a nie głucha):
E: mamo, mamoooo chodź mi pomóc.
Ja: zrobiłaś kupę?
E: nie, siku
Ja: hę? to dlaczego nie wytarłaś się sama? Przecież doskonale potrafisz, to nie jest trudne... (bla bla bla...gderam tak sobie 5 minut)
E:...i tak cię kocham

wtorek, 12 maja 2015

Miłośniczka fauny

Korzystając z pięknej pogody otwieram drzwi na balkon, co z jednej strony ułatwia przebywanie domowników na zewnątrz, a z drugiej umożliwia swobodne odwiedziny naszego lokum przez różne żyjątka boże. Tym razem z wizytą wpadła mucha. Emilka porwała z kuchni ścierkę i dalej ganiać za muchą po całym mieszkaniu. W pewnym momencie pobiegła po coś do kuchni, wraca i pyta:
- a gdzie jest moja mucha? muszkooo... muszkooo wracaj, pobawimy się jeszcze

Muszka chęci dalszej zabawy nie wykazała. Dziwna jakaś. Ba! Od tej pory w mieszkaniu nie pojawiło się nawet pół robaczka. 

poniedziałek, 11 maja 2015

Stylówa

Zaplotłam Emilce dwa warkocze francuskie. Wieczorem podczas kąpieli rozplatam jej włosy i mówię:
- zobacz jakie masz piękne loki na głowie
Emilia zerka w lustro, obraca głowę w jedną stronę, w drugą, po czym stwierdza:
- tragedia!

środa, 15 kwietnia 2015

Wszystko co ludzkie uwikłane jest w czas

Minął kolejny rok od mojej ostatniej notki tutaj... Wierzyć mi się nie chce, że kiedyś pisałam tu niemal codziennie. Skąd na bogów brałam  na to czas? Albo wtedy doba trawa zdecydowanie dłużej albo miałam jakieś parapsychiczne zdolności ogarniania wszystkiego z prędkością światła? Hmm...
Ciekawe ile z Was jeszcze prowadzi blogi? Rok temu było Was całkiem sporo (w tym miejscu nastąpiło głębokie westchnienie nad systematycznością niektórych osobniczek i lenistwem własnych czterech liter)
Mi niestety gdzieś pomiędzy bieganiem do pracy, robieniem zakupów, odkurzaniem i układaniem po raz milion osiemset pięćdziesiąty puzzelków oraz czytaniem po raz dwa miliony trzysta wszystkich posiadanych na stanie książeczek minął zapał do pisania bloga. A i tematów jakoś poważny deficyt. 

Ale z racji tego, że od 3 dni siedzimy w domu, gdyż latorośl postanowiła nadrobić fakt, że w ogóle nie choruje i złapała...szkarlatynę (sic!) i już pomału obie dostajemy małpiego rozumu w tych czerech ścianach, przypomniałam sobie o blogasku i oto jestem (taa dam!) Przeczytałam kilka notek i łza zakręciła mi się w oku... jezu jak ten czas pędzi...dokąd tak gnasz, szalony?! Prrrrr...