piątek, 9 października 2015

Kocham Cię...

Codziennie mówię Emilce, że ją kocham. A ona niezmiennie odpowiada: "ja ciebie też". Czasem przekomarzamy się, kto kogo bardziej, co zazwyczaj kończy demonstracją siły jej miłości, do tego stopnia, że wychodzą mi oczy z orbit, ale i tak bardzo to lubię. To taki nasz rytuał. Wiem, że ona o tym doskonale wie i to nie słowa są wyznacznikiem uczuć, a codzienne życie, ale wiem też, że czasem po prostu chce się je usłyszeć. I wiem też, że te dwa słowa naprawdę potrafią mieć magiczną moc... Czasem, kiedy Emilka wpada w złość, a wszelkie racjonalne próby uspokojenia jej zawodzą podchodzę i szepczę jej do ucha "kocham cię, córeczko"... i to zawsze działa. Obejmuje mnie za szyję, łka jeszcze krótszą, bądź dłuższą chwilę, ale cała złość wyparowuje. Coraz częściej też jest świadoma skali swoich emocji i kiedy wie, że będzie jej trudno uspokoić się po jakimś wybuchu, sama przybiega i mówi że chce się przytulić. I to też zawsze pomaga. 

Ale wczoraj niesamowicie mnie zaskoczyła.
Leżałam z nią w łóżku i przytulałyśmy się przed snem. Powiedziałam jej nasze kultowe "kocham cię...i cisza. Nie odpowiedziała. Po chwili spojrzała na mnie i powiedziała:
- przytulam Cię tak mocno i to też znaczy, że cię kocham.

1 komentarz:

  1. O rany! jak słodko!! poryczałabym się!

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń