środa, 30 listopada 2016

O kurce złotopiórce

Wracając do domu wstąpiłyśmy do sklepu.
- co mamy do kupienia? - zapytała Emilka
- kurę - odparłam zgodnie z prawdą, rozmyślając smętnie o tym, że już tak późno, a tu jeszcze czeka mnie marynowanie mięsa.
W domu rozpakowując siaty z zakupami
- miałyśmy kupić KURĘ a kupiłyśmy jakieś mięso - oświadczyła wyraźnie zafrasowana córka
- to jest mięso z kury - odparłam bez większego zastanowienia
Nastała grobowa cisza

(O cholera, o cholera...)

- z takiej ŻYWEJ??

Szach mat, Pani Matko.

2 komentarze:

  1. Na szczescie, juz NIE zywej. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszelkie próby wybrnięcia z tematu jeszcze bardziej mnie pogrążały ;-)

    OdpowiedzUsuń