sobota, 1 grudnia 2012

Koneserka

Siedziałam sobie wczoraj na kanapie szukając na laptopie czegoś tam odnośnie budowy i pogryzałam oliwki. Przyszła Emilka, popatrzyła do miseczki, wzięła jedną oliwkę, obejrzała ją dokładnie z każdej strony, włożyła do buzi, pomlaskała i... stwierdziła "mniam", po czym zabrała miskę z resztą oliwek i poszła sobie. I to było na tyle z mojej przekąski. Co najdziwniejsze z całej naszej rodziny tylko ja lubię oliwki, reszta delikwentów krzywi się z niesmakiem. A Emilka, cóż tu dużo mówić, moja krew! ;-)

5 komentarzy:

  1. no nie da się ukryć Twoja krew:P Ja jak reszta rodziny za oliwkami nie przepadam:/

    OdpowiedzUsuń
  2. wow, no to ma wysublimowany smak! bo jak to mówią do oliwek trzeba dorosnąc i dzieci ich przeważnie nie lubię... (ja uwielbiam zielone!)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tez uwielbiam oliwki! (w przeciwienstwie do U. ktory twierdzi uporczywie ze to nie oliwki tylko oczy krolika) ale nie myslalam ze tak male dzieci tez moga lubić:) Dzieci jednak zaskakują, np Młodsza chce zwykle bruschette jak idziemy na pizze i koniecznie chce do tego oliwe. wlewa sobie na talerzyk i macza bruschette w niej i zjada. Zaskoczyla mnie tym jak miala 4,5 roku i kontynuuje do dzis ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to smacznego ;) Ja oliwki lubię, ale trochę czasu minęło zanim je polubiłam.

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja się krzywię razem z resztą :)))

    OdpowiedzUsuń