poniedziałek, 12 września 2011

Na depresyjną nutę

Opuściłam się w pisaniu, ale jakoś tak mi mało literacko ostatnio. Za to wkurzona jestem w stopniu sugerującym nabawienie się wścieklizny i jak nic powinnam nosić na piersi tabliczkę z wykaligrafowanym ostrzeżeniem: uwaga gryzę, kopię i pluję jadem bez ostrzeżenia.
U Emilki pod oczkiem zaczął rozwijać się naczyniak. Łudziłam się, że się zadrapała albo to znamię, ale nie. Pan doktor zdiagnozował naczyniak wczesnodziecięcy i chociaż to zupełnie niegroźna zmiana, to wyć mi się chce z bezsilności. Oczywiście od razu przeszukałam cały internet w tym temacie i po zobaczeniu jak bardzo taki naczyniak może urosnąć zanim zacznie zanikać przebeczałam pół dnia.
Chyba każda matka bez mrugnięcia okiem gotowa jest wziąć na siebie każdą chorobę swojego dziecka, każde zmartwienie, każde nieszczęście i znosić je z uśmiechem na ustach, a tymczasem jedyne co mogę zrobić to czekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz