środa, 14 września 2011

O służbie zdrowia słów kilka

Przynajmniej raz w życiu każdy szanujący się autor bloga MUSI napisać notkę na temat polskiej służby zdrowia i właśnie dojrzałam do tej decyzji. Także osoby poniżej 18 roku życia proszone są o nie czytanie dalszej treści ze względu na dużą ilość wulgaryzmów oraz brutalne sceny, mogące niekorzystnie odbić się na młodych, niezahartowanych jeszcze umysłach.
A tak poważnie, to nie lubię narzekać, ale o naszej służbie zdrowia chyba nawet człowiek z poważnymi zaburzeniami psychicznymi nie potrafiłby wyrażać się ciepłymi słowami, więc czuję się usprawiedliwiona. Byliśmy dziś na obowiązkowym szczepieniu, które to państwo polskie nałożyło na nieroztropnych rodziców w celu ochrony nowego pokolenia przed wirusowym zapaleniem wątroby typu B, błonicą, ksztuścem, tężcem i polio. Szczepienie obowiązkowe, bo nieroztropni rodzice zapewne z własnej, nieprzymuszonej woli by się na nie nie zdecydowali, dlatego też organ państwowy z ich zdaniem liczyć się nie zamierza. I z ustawy traktuje jak ograniczonych umysłowo imbecyli. Także chcąc nie chcąc drogi rodzicu dziecko zaszczepić musisz. I na dodatek wdzięczność powinieneś okazać, bo szczepienia jest refundowane, czyli DARMOWE! (och, ach, hura, co za szczęście) I właśnie w tym momencie szlag mnie trafia i kilka brzydkich wyrazów ciśnie na usta, bo jakie kurna darmowe? Nawet jako ograniczony umysłowo imbecyl nie uwierzę, że Minister zdrowia z własnego portfela te szczepionki funduje, od ust sobie odejmując i w nędzę wpędzając. Za to dziwnie pewna jestem, że środki na te refundowane szczepionki, leki, badania itp itd pochodzą od przeciętnego Kowalskiego, któremu ZUS co miesiąc zabiera kilka stówek na okoliczność składki zdrowotnej. I w porządku niech zabiera, ale niech mi przy okazji nikt nie pieprzy, że polska służba zdrowia jest darmowa. Bo też jestem przeciętną Kowalską i też mi ZUS co miesiąc kasę zabiera i jeżeli idę do lekarza i nie płacę, to nie dlatego że mi ktoś wspaniałomyślnie prezent robi, ale dlatego że już wcześniej za to leczenie ZAPŁACIŁAM. I tu przechodzimy do meritum sprawy, a mianowicie jakości owych "darmowych" świadczeń. Refundowana szczepionka przeciwko wymienionym wyżej chorobom obejmuje 3 oddzielne preparaty. A to znaczy, że aby z niej skorzystać musiałabym się zgodzić na TRZYKROTNE kłucie mojego dziecka. Podczas gdy na rynku od wielu lat dostępna jest np. Infanrix hexa, będąca skojarzonym preparatem, dzięki któremu zamiast trzykrotnego kłucia, wystarczy tylko jedno. Dlaczego nie jest refundowana? Nie mam bladego, zielonego ani żadnego innego pojęcia. Wiem natomiast, że aby oszczędzić własnemu dziecku bólu, stresu i płaczu musiałam wyjąć z portfela 200zł i za hexę zapłacić. A ponieważ do pełnej odporności potrzebne jest podanie 4 dawek szczepionki oznacza to, że obowiązkowe szczepienie przeciwko wirusowemu zapaleniem wątroby typu B, błonicy, ksztuścowi, tężcowi i polio kosztować mnie będzie jedyne 800zł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz