czwartek, 22 marca 2012

MAM i ja (3)

Pierwsza część wielkich testów za nami, także dziś wysilam szare komórki w celach wyprodukowania jakiejś recenzji.  Jak już wspominałam na pierwszy ogień poszedł gryzak MAM Minicooler

   

Na dzień dobry zdziwiłam się sromotnie - jaki tam z niego minicooler? Gryzak jak najbardziej standardowej wielkości, a sami przyznacie iż nazwa sugeruje, że będzie to drobina jakaś, której z lupą szukać. Nic podobnego, jak na dłoni (he he) widać, że to rozmiar normal raczej ;-)

WYGLĄD nie odbiega w najmniejszym stopniu od prezentowanego na zdjęciach w sklepie. Z ręką na sercu mogę zapewnić, że nikt tam fotek  Photoshopem nie męczy, produkty naprawdę mają piękną, żywą kolorystykę i posiadają staranne wykończenie, więc nie ma się czego doczepić (a wierzcie mi próbowałam ;-)

FUNKCJONALNOŚĆ. Jeśli o mnie chodzi, to jestem w stanie tymi oto własnymi rękami wyprodukować order człowiekowi, który wpadł na ten jakże genialny w swej prostocie pomysł dołączenia do gryzaka przywieszki z klipsem! Niemal zazdroszczę kobietom, które bez cienia namysłu podnoszą z podłogi zabawkę/gryzak/smoczek i wpychają dziecku do buzi w myśl zasady, częste mycie skraca życie. Ja cierpię na ostrą paranoję i za każdym razem wyobrażam sobie hordy krwiożerczych bakterii, które tylko czekają żeby rozwinąć się w dorodną pleśniawkę. Tysiąc razy na dzień latam i myję wszystkie grzechotki i gryzaki i z uporem maniaka pilnuję, żeby karmiąc Emilię nie oblizywać jej łyżeczki (nie wszyscy muszą wiedzieć, że w ten sposób można przekazać dziecku jakąś bakterię, która  choć u dorosłego niegroźna,  w delikatnym organizmie dziecięcym może rozwinąć się w jakieś paskudztwo - ja akurat wiem. Podobnie nie każdy wie, że przez oblizywanie smoczka/łyżeczki  można zarazić dziecko próchnicą. No w zasadzie teraz już wiecie, co z tą wiedzą zrobicie wasza sprawa ;-) Wracając do meritum -  przyczepiasz sobie takie dyndadełko z gryzakiem do dzieciaczka i oddychasz głęboko pełną piersią. Genialne!

ZASTOSOWANIE. Emilia po dostaniu gryzaka w swoje łapki wykazała umiarkowany entuzjazm, ale matka nie taka głupia i doskonale wie, że to tylko taka niemowlęca maniera. Już po chwili dziecko znalazło kilka różnych zastosowań nowej zabawki i to niekoniecznie  założonych przez producenta (bo czy producent przewidział, że gryzaka można używać jako młotka, bransoletki, czy wędki na kota?) Spokojnie, do celów do których został stworzony również był użyty i chyba mogę napisać, że ponieważ ostatnio Emilka męczyła go dosyć wytrwale z pewnością miał spory udział w fakcie pojawienia się górnej dwójeczki po jasnej stronie tęczy ;-)

 
Ogólnie jestem na TAK i gryzak z czystym sumieniem polecam.  Dzięki wyprofilowanemu kształtowi maluchowi łatwo go chwycić i trzymać, a bardzo często gryzienie to tylko połowa zabawy jakiej dostarcza, bo przecież trzeba jeszcze zgłębić jak działa klips oraz zająć się odrywaniem rzepu przy tasiemce ;-)

Ale żeby było obiektywnie na koniec kilka słów o, może nie wadach, bo to zbyt dosadne określenie, ale minusach, które producent mógłby udoskonalić. Łatwo nie było, ale się uparłam i znalazłam 3:
- część służąca do trzymania wykonana jest z plastiku. Niestety trafia do buzi równie często, co powierzchnie przeznaczone do gryzienia, a ponieważ plastik w swej naturze jest twardy może urażać delikatne dziąsła. Moim zdaniem o wiele lepiej zamiast plastiku sprawdziłaby się jakiegoś rodzaju guma, czy silikon.
- rzep na taśmie łączącej gryzak z klipsem jest cieniutki i szybko się wyrabia. Zwłaszcza po tym jak mały spryciarz odkryje jego działanie i odrywa go sto razy na dzień ;-)
- taśma z klipsem mogłaby być ciut dłuższa, ułatwiłoby to przyczepianie gryzaka do wózka, czy fotelika samochodowego
I to by było na tyle moich mądrości. W imieniu głównej testerki (kot również był zainteresowany - niestety nie dostąpił zaszczytu) dziękuję za możliwość przetestowania gryzaczka. W następnym odcinku coś dla mamy, czyli wkładki laktacyjne.

A koleżanki z kółka wzajemnej adoracji mogą sobie zobaczyć filmik z zastosowaniem gryzaka w praktyce na zastrzeżonym ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz