piątek, 4 maja 2012

Łobuziara

Znacie opowiadania Astrid Lindgren "Emil ze Smalandii"? Ja nie tylko znam, ale też zaczynam mieć takiego Emila we własnym domu, tyle że mój będzie nosił spódniczki.
Wczoraj rano na przykład poszłam myć włosy. Córeńka siedziała grzecznie w przedpokoju przed lustrem, a sekundę później już leżała w kałuży wody, którą wylała z miski kota, taplając się radośnie. Popołudniu wyszperała skądś pilota z wieży i zanim zdążyliśmy zareagować zaczęła beztrosko walić nim o podłogę. Pilot wobec tak drastycznych metod postępowania postanowił odmówić dalszej współpracy. Dziś rano dla odmiany dziecko zostało usadzone z chrupkiem na podłodze, a matka naiwnie pomyślała sobie, że będzie miała chwilę czasu by w spokoju wyprasować pranie. Owszem miała, tyle że potem musiała latać i odkurzać rozkruszone dosłownie wszędzie chrupy i myć połowę domu z tych obślinionych i przyklejonych gdzie popadnie. Już się boję co będzie dalej.

29 komentarzy:

  1. A to dopiero początek :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego też staram się odpowiednio nastawić psychicznie ;-)

      Usuń
    2. Może zacznij np. wysypywać mąkę na podłogę w kuchni i rozdeptywać po całym domu :P Jak sie przyzwyczaisz do tego widoczku, to łatwiej Ci go będzie później znieść :P

      Usuń
    3. Taa i może przy okazji powywalam wszystko z szuflad, rozwlekę po całym mieszkaniu,a do kompletu przysypię ziemią z doniczek :-P

      Usuń
  2. Też tak myślę;)Kreatywność dzieci nie ma końca;)
    Pamiętam film o Emilu:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym nawet powiedziała, że dziecięca pomysłowość przekracza wszelkie wyobrażenia dorosłego umysłu ;-)

      Usuń
  3. u nas chrupki już dawno bywają wszędzie :D ale przynajmniej dziecko ma zajęcie :D na chwilę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emilka do tej pory zajadła się chrupkami z pełną kulturą i wdziękiem. Niestety popełniłam błąd i kupiłam jej takie skręcane, które wprost aż się proszą żeby je rozłożyć na czynniki pierwsze ;-) Przynajmniej gołębie w parku nie chodzą głodne ;-)

      Usuń
  4. Hahaha, wybacz, ze sie smieje, ale jakbym widziala moj wlasny domek! Do chrupek przyklejonych do mebli i podlog juz sie w sumie przyzwyczailam, tylko, czemu kurna one musza zasychac na kamien!? Moje dziecie ostatnio dostalo sie za bramke (sama ja zostawilam otwarta jak idiotka), a mala zlapala za miske z woda psa i chlapnela nia przez caaala kuchnie! Musze przyznac, ze uzylam kilku malo cenzuralnych slow kiedy to scieralam... Co do pilotow to cora dostala do zabawy jeden od starego DVD, wiec nie rzuca sie juz az tak na inne. Za to nasze telefony stanowia dla niej mroczne obiekty pozadania. Na poczatku nawet dawalismy jej je do potrzymania, ale odkad moj telefon polecial przez pol pokoju, przestalismy ryzykowac. Szczegolnie, ze nie mamy stacjonarnego, wiec komorki to jedyny kontakt ze swiatem... :)
    Pozdrowienia, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też dałam Emilce do zabawy jakiś stary pilot, który nawet nie wiem do czego służył, ale nie wzbudził jej zainteresowania. Ją kręcą tylko i wyłącznie rzeczy z czarnej listy ;-) A najbardziej mnie rozkłada na łopatki, kiedy mówię jej że czegoś nie wolno, np. szarpać mi kablem zasilającym z laptopa, a ona patrzy na mnie, uśmiecha się szeroko i jak gdyby nigdy nic macha sobie tym kabelkiem. A jak ruszam się w jej kierunku, to zaczyna piszczeć i zwiewać ;-))

      Usuń
    2. A to tez znam! :) Juz teraz mniej wiecej wiem, ktore sprzety przyciagaja moja core jak magnes. Wiec jak widze, ze wyciaga lapke w tym kierunku, juz zawczasu mowie "nie wolno!". A ta szelma patrzy mi prosto w oczy z leciutkim, cwanym usmieszkiem, a raczka coraz blizej zakazanego przedmiotu! I moge sobie tak powtarzac "nie wolno", do znudzenia, a ona i tak probuje czy moze odpuszcze. A kiedy w koncu nie wytzrymam i odsune jej raczke, albo i ja cala, to uderza w ryk! :)
      Agata

      Usuń
    3. Emilka z mojego "nie wolno" też sobie niewiele robi Taki autorytet ze mnie ;-)

      Usuń
  5. Nie jest tak źle, proszę wierz mi:D Dzieciątko świat poznaje.. urocze!..ale tak z boku patrząc, bo gdy moje skarby już może nie takimi, ale często i podobnymi metodami to czynią to nierzadko mam ochotę siąść i wrzasnąć:-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego cieszę się, że póki co szkodliwość tych odkryć niewielka ;-) Doskonale pamiętam jak sama będąc małym berbeciem pocięłam mamie nożyczkami niedzielny kostium i zrobiłam z niego lalkom balowe sukienki albo wróciłam kiedyś z podwórka cała umazana smołą oświadczając, że jestem Murzynkiem ;-)

      Usuń
  6. Kochana, musiałam jeszcze raz "chwycić mikrofon"!!!!!!
    Otóż, cofnęłam się(taa... ale zabrzmiało!!)a więc zerknęłam na twą odpowiedź do mego komentarza pod postem nieco kulinarnym i....pobladłam, a zaś poczerwieniałam:-)))O jak miło! I teraz po dupsku mi zdziel, bo ja o tobie też śnię [hahahaha - wiemy o co się rozchodzi;-)]a się nawet chwalnąć nie postanowiłam:/
    Otóż, śniłas mi się także, a jakże, już spory odcinek czasu temu, nawet treści naszego "spotkania" już nie pamiętam, ale na pewno, bankowo, sympatycznie też mi było, masz buźkę za to, no:*
    Byków wcześniej narobiłam, jak to mówią: do trzech razy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty wiesz jak ja się ubawiłam po przebudzenia wciąż mają w pamięci ten sen? Ja rozumiem żeby mi się jakiś Clooney przyśnił, ale nie, najwyraźniej Literatka mi po głowie lata ;-)

      Usuń
  7. he he, będzie coraz weselej :-)))
    ja znam te opowiadania, a mój synek będzie się właśnie nazywał Emil, ciekawe co z niego wyrośnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój dziadek był Emil :-) Miała z nim babcia skaranie boskie, a cała rodzina boki pozrywane ze śmiechu, więc wiesz ;-)

      Usuń
  8. Następnym razem pilot będzie wykąpany, obmoczony w kociej misce, a na to pójdzie panierka z chrupek :-) Jeszcze gdybyś zapewniła mleko w miseczce zamiast wody, byłby full wypas. Wojtek

    OdpowiedzUsuń
  9. Na szczęście nasza kocica nauczona pić tylko wodę mlekiem gardzi, ale panierkę z chrupek na sobie też już miała ;-)
    Z mlekiem natomiast załatwił mnie kiedyś synek mojej przyjaciółki. Chyba ze 2 latka wtedy miał, ale bardzo lubił jeszcze pić mleko, tyle że nie z butelki, a z takiego kubeczka z dzióbkiem. I kiedyś pilnując go pod nieobecność jego mamy dałam mu właśnie ten kubek z mlekiem i sadzając go sobie na kolanach ulokowałam się przed komputerem. Coś tam sobie czytałam intensywnie, a mały gagatek w tym czasie podlał mi klawiaturę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, bo dziś koty ogólnie rozpieszczone, nauczone jeść nie wiadomo co, karma a to o smaku łososia, kawioru, szampana czy innych gęsich wątróbek. A już myślałem o zawodach: miseczka z mlekiem na środku pomieszczenia (oczywiście, tam gdzie można, nie na wykładzinie), Emilka i kocica w równej odległości od miseczki i na twoje Start zaczyna się wyścig, kto dopadnie pierwszy. Cóż, kot by dał dwa susy i już by był przy misce, ale mała by się tak łatwo nie poddała.
      Chociaż ostatnio kupiłem rano mleko w kartonie, w zasadzie miało być trochę do herbaty na śniadanie, nabrałem dodatkowo ochotę na pół szklanki, ale jak to powąchałem, to miałem wątpliwości, czy to nie skwaśniałe. Jeśli ono tak się prezentuje tuż po otwarciu to ... chyba i Emilka i kot by zrobiły w tył zwrot od niego. Co prawda dziś rano, po paru dniach, dalej wlane do herbaty nie "ścięło" się - ale myślę że obie twoje podopieczne wybredniejsze ode mnie i pewnie by go nawet nie ruszyły. Wojtek

      Usuń
    2. Nasza kocica je tylko suchą karmę dla kastratów i od czasu do czasu kawałek surowego mięsa. A mleka nie pija, bo tak naprawdę koty nie trawią laktozy, więc podawanie im mleka zdrowiu nie sprzyja.

      Ale już się nie mogę doczekać jak Emilka odkryje kuwetę ze żwirkiem, bo to przecież wymarzona rzecz do zabawy ;-)

      Usuń
    3. A powiedz jeszcze coś o tych chrupkach dla Emilki. To coś specjalnego dla niemowląt? kukurydziane? One chyba jakieś miękkie muszą być? dla takiego maluszka (co prawda starszego niż na Boże Narodzenie). Pytam, bo kiedyś te normalne chrupki kukurydziane pożerałem często, do miseczki sobie sypałem - i najczęściej jadłem na sucho, bez zalewania mlekiem.
      W rogu kuchni, na podłodze pod regałem, który sam kiedyś zrobiłem, a na którym miały swoje miejsce chrupki, zawsze się parę ich poniewierało - efekt podchodzenia, brania w palce ile się dało chwycić. I efekt - często coś na podłodze lądowało - to zupełnie jak u twojej córuni (tylko że suche). Wojtek

      Usuń
    4. Najzwyklejsze w świecie kukurydziane, tyle że takie długie paluchy ;-) Twarde jak zwykły chrupek, ale wszak mamy 6 zębów, a poza tym w buźce się rozciamka ;-)

      Usuń
    5. Ano racja, chrupki. Ja myślałem o kukurydzianych płatkach śniadaniowych (tych w czerwonej torebce) jako o chrupkach, bo tylko je "chrupię". Wojtek

      Usuń
  10. Dzieje się =)
    A zaczynało się tak nieporadnie, przed snem, od kanapy =)))
    Chyba już zacznę zabezpieczać wszystkie kanty i chyba zawału dostanę zanim dojdę do tego okresu (że też muszę mieć taką wybujałą wyobraźnię).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, jeżeli masz dużo ostrych kantów w domu, to już ci współczuję. My praktycznie nie mamy przedmiotów o które Emilka mogłaby zrobić sobie krzywdę, a i tak bez przerwy cierpnie mi skóra. Zwłaszcza, że nasze pomysłowe dziecko próbuje połączyć samodzielne stanie z robieniem rożnych innych ciekawych rzeczy, co oczywiście kończy się utratą równowagi :/

      Usuń
  11. Oj nie jest tak źle jak sie da jeszcze prasować przy Emilce:) Niedługi będzie sie domagała żelazka,jak nic:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mi ostatnio próbowała pomóc w myciu podłogi. W ostatniej sekundzie złapałam wiadro z wodą ;-)

      Usuń