wtorek, 17 lipca 2012

Jogging

Jakiś czas temu kupiłam Emilce pchacz. Już pewnie wspominałam, że nie jestem fanką chodzenia z dzieckiem za rączki, także wymyśliłam sobie, że będzie mi córeńka popylała po domu pchając sobie takie cudo:
Tyle, że córeńka po ujrzeniu go popadła w histerię (Aaaa! Ratunku! Potwór!) i omijała go szerokim łukiem. Po długich namowach udało mi się przekonać ją, że potworów nie ma, a pchaczem można się fajnie bawić. I faktycznie, potrafiła bardzo długo zająć się kręceniem, brzdękaniem, wrzucaniem klocków do dziury, ale stanąć przy nim w dalszym ciągu za żadne skarby świata nie chciała. Wstawała przy dokładnie wszystkich napotkanych sprzętach w domu, prócz pchacza. I kiedy już dałam sobie spokój i porzuciłam nadzieję, Emilka wstała, chwyciła pchacz w obie łapki i puściła się pędem przez pokój. Nie wiem ile od tej chwili zrobiła już kilometrów, ale we własnych nogach czuję, że sporo. No bo przecież matka musi tysiąc razy wstawać i obracać dziecko w przeciwnym do ściany kierunku, która pojawia się nie wiedzieć kiedy i po co i kończy całą zabawę.

Udało nam się także w końcu (O Alleluja!) kupić dla Emilki buty. Nie wyobrażacie sobie nawet, ile się na nimi nachodziłam, bo jak już mi się coś podobało, to nie było rozmiaru, a jak był rozmiar, to cena delikatnie mówiąc zwalała z nóg itd itp. Zdecydowałam się w końcu na Bartka, bo jakościowo najbardziej do mnie przemawiały, a poza tym po drodze zaczęłam mieć schizy na temat płaskostopia. Sama delikwentka natomiast miała głęboko w nosie jaki model kupimy, byle miał rzepy, które można odrywać ;-)
Przekonałyście mnie do sandałów bez palców, więc jakby co będzie na was ;-) Proszę zwrócić uwagę, że nie są różowe... ale tylko dlatego że różowych nie było hehe

27 komentarzy:

  1. Oj tak, rzepy to jest to co dzieciaczki lubią najbardziej;)
    Bucik więc długo na nózce nie siedzi no chyba ze Emilka nie ma manii notorycznego zdejmowania bucików- Stokrocia ma;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście u nas kończy się na odpinaniu rzepów, ale but zostaje na nóżce ;-)

      Usuń
  2. już na jakimś blogu pisałam, że jestem przeciwna sandałom dla maluchów.
    ale skoro rynek je oferuje to muszą być bezpieczne.
    powoli myślę o pchaczu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze buty to jedna z tych kontrowersyjnych kwestii, w której mamy chyba nigdy nie dojdą do porozumienia.
      Zgłębiłam temat dosyć dokładnie, popytałam znajomych fizjoterapeutów odnośnie najnowszych trendów i doszłam do wniosku, że nie ma przeciwwskazań do noszenia sandałów pod warunkiem, że są profilowane! Bo oczywiście sandałki z bazaru nie wchodzą tutaj absolutnie w grę.

      Usuń
  3. moja Zu ma takiego typu sandały na każdy sezon właściwie (i bardzo je sobie chwalimy)od kiedy skończyła roczek, pierwsze też były z Bartka, ale teraz już z CCC dają radę. tylko nasze są jakies takie bardziej... brudne... na ogół :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie z biegiem czasu też się przerzucimy na coś rozsądniejszego cenowo, ale na razie niech się dzieciątko uczy chodzić w wybajerowanych butach, żeby matka nie musiała sobie później pluć w brodę ;-)

      Usuń
  4. Z ciekawości zapytam: czemu nie jesteś zwolennikiem chodzenia za rączke z dzieckiem? (jesli nie doczytałam to przebacz please!) Pytam tylko z ciekawości bo nic nie wiem w tym temacie a nóż mi się kiedyś przyda :)

    A buciki fajne :) zaraz będziesz szukać następnych :) a potem następnych... nie zapominaj że Emilka to mała kobietka - z trzema parami butów na rok się prawie żadna nie ogarneła ;)

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. K, na ten temat mogłabym napisać bardzo dużo, więc jeśli kiedyś będziesz miała potrzebę zgłębienia tematu dokładnie, zgłoś się do mnie ;-) W wielkim skrócie mogę napisać tylko, że chodzenie z dzieckiem za rączki zawsze zaburza jego prawidłowy rozwój. Jest taka mądra zasada, że rodzic ma być o krok za dzieckiem - nie sadzać, nie pionizować, nie uczyć chodzić, dziecko samo będzie wiedziało, kiedy nadszedł moment żeby każdy z tych etapów zacząć ćwiczyć.

      Usuń
  5. Powinnaś już dawno się nauczyć kto w tym domu ma głos decydujący :P. Żeby tak dziecko zachęcac do czego... Sama musi się zdecydowac ;)
    A buty się sprawdzają ;)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buty zostały przetestowane na ogródku rodziców i w parku - sprawdzają się rewelacyjnie. Emilka bardzo szybko nauczyła się w nich dreptać, a myślałam że będzie problem, bo to jednak konkretny but, a nie jakiś tam malutki, mięciutki kapcioszek ;-)

      Usuń
  6. i mówisz że pach to taka fajna sprawa muszę nad nim pomyśleć:) tylko nie wiem jak u nas sobie poradzi z progami :/ a na trawce jak się sprawdza sprawdzałaś?? buciki ekstra zdjęcie wysłałam przepraszam za nie dopatrzenie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, nie testowałyśmy jeszcze pchacza na zewnątrz, bo najpierw Emilka nie miała bucików, a później nie było pogody. Ale myślę że na zewnątrz sprawdzi sie jeszcze lepiej, bo panele są śliskie, a na trawie kółka powinny mieć większy opór. Co do progów to faktycznie może być problem, my takowych nie posiadamy, ale z drugiej strony i tak trzeba nieustannie dziecko asekurować, więc przez progi możesz go zwyczajnie przełożyć ;-)

      Usuń
  7. Jakie słitaśne bucie....o maaamo!!!
    Swoją drogą... ja to chyba jakąś wyrodną matulą byc muszę, bo schizy na punkcie kupna pierwszych bucików, ba - drugich też, nie miałam, a może powinnam...;-) Co nie znaczy też bynajmniej, że chwyciłam w dłoń pierwszą lepszą parę butków;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, ja mam po prostu zboczenie zawodowe, stąd też bzik taki, a nie inny. To że twoi chłopcy nie mieli profilowanego obuwia wcale nie znaczy, że przez to koniecznie będą mieli płaskostopie, czy jakieś inne wady postawy. Ot, po prostu wolę dmuchać na zimne ;-)

      Usuń
  8. Mialam dokladnie to samo z pchaczem. Bi szybko pokochala guziczki, swiatelka i melodyjki, ktore wygrywal, ale stanac przy nim nie chciala za zadne skarby. A jak sie w koncu odwazyla, okazalo sie, ze na parkiecie pchacz zapierdziela tak szybko, ze male, tluste nozki zostawaly w tyle. Jak na ironie, Bi chodzi (co ja mowie, ona BIEGA) z pchaczem po domu teraz, kiedy juz go wcale nie potrzebuje. :)
    A sandalki przepiekne! Chcialam kupic Bi wlasnie cos takiego, ale ma tak mala stope, ze nie dostalam jej rozmiaru. Ale jak tylko noga jej podrosnie, to tylko w takich bedzie chodzic, uwazam, ze sa najlepsze dla dzieci. Nie moge patrzec na te 2-3 letnie dziewczynki wykrzywiajace sobie stopki i nozki w japonkach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też mnie szybkość przemieszczanie się pchacza po panelach nieco przeraża, chociaż Emilka jakimś cudem za nim nadąża. Muszę się z nim wybrać na spacer i zobaczyć jak się spisuje w terenie ;-)
      Jaki rozmiar nóżki ma Bi?

      Usuń
    2. Bi wreszcie "awansowala" do 19! Wczesniej przez tyle miesiecy nosila 18 (bo zaczela chodzic w wieku 10 miesiecy, wiec musialam sprawic jej butki) i chociaz sama rosla to stopy zdawaly sie "stac" w miejscu! ;)

      Usuń
    3. Emilka aktualnie ma 19 ;-)

      Usuń
  9. sliczne buciki :) kolor też.

    my mielismy drewniany pchacz, wsumie może i przyczynił się troszkę do tego,ze pare dni po roczku zaczela chodzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy ten pchasz się przyczynia do nauki chodzenia, ale Emilce aktualnie sprawia sporą frajdę ;-)

      Usuń
  10. Kiedyś kupiłam podobny pchacz chrześniakowi. Najbardziej spodobał się .... jego mamie. Dzieciak spokojnie po chodniku sobie pchał a szwagierka przestała biegać z zakupami po osiedlu :) Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczynkom później kupuje się do pchania mały wózeczek i też sprawa biegania po osiedlu zostaje zakończona. Ale u nas to dopiero w przyszłym roku ;-)

      Usuń
  11. Gdzie jest zdjęcie stopek Emilki w ślicznych "stopkach", ja się pytam? Przynajmniej po domu niech w nich chodzi. Kup najmniejsze i pranie na 60 stopni :-) tylko o ile u ciebie nie jest śliska podłoga, bo mała by traciła przyczepność. A sandałki super, natomiast ten drugi nowomodny stwór to jakoś budzi moją rezerwę. Ale ostatecznie jest dla dziecka; ja to bym nie takim, a Rosomakiem pojeździł. Wojtek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojtku, nigdzie nie spotkałam takich małych stopek na dodatek żeby miały absy (takie gumowe kropeczki na podeszwie żeby się nóżka mniej ślizgała) więc nie mogę cię uszczęśliwić taką fotką ;-)

      Usuń
    2. No tak, czyli Emilka po domku boso. Wczoraj widziałem gdzieś na portalu w UK filmik, który jakiś tatuś zrobił 3-letniej córci. Mała we framudze drzwi wędrowała do góry, mając bose stopki, bez większego wysiłku, zapierając się wszystkimi 4-ma kończynami. Ojciec jej tylko poduszek trochę pod spodem na podłodze dla bezpieczeństwa położył i tak sobie szła w górę jak pajączek. Nigdy tak jako dzieciak nie robiłem, może u nas w Polsce nawet stare futryny są za szerokie. Oczywiście zaprzeć się nad ziemią w futrynie, mając bose stopy (lekko mi "odbiło", żeby spróbować tej sztuczki), jakoś dałem radę z pomocą 4 kończyn, ale gdzie mi do tej małej angielskiej akrobatki. Też tak robiłaś? Te dzieciaki, co nie wymyślą :-) Wojtek

      Usuń
  12. Czy to fisher price (?) Widzę bardzo duże zainteresowanie rodziców tym cudem i chyba sama bym się skusiła =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mamy akurat model firmy Chicco, ale Fisher Prica też takie cuda widziałam ;-)

      Usuń