niedziela, 26 grudnia 2010

Tato młody jak maj i mama wśród bzów

To były jedne z piękniejszych świąt w moim życiu. Przeżyte prawdziwą, głęboką, niczym niezmąconą radością, jakiej doświadczyć może jedynie człowiek, któremu dane było doświadczyć cudu. Dla nas ten cud jest  kilkumilimetrowym okruszkiem, który z każdą minutą coraz bardziej staje się człowiekiem. To był również czas, podczas którego po raz kolejny przekonałam się jak cudowną mam rodzinę i uzmysłowiłam sobie, że nigdy, przenigdy nie uda mi się spłacić długu wdzięczności jaki mam wobec rodziców. Nie ma na tym świecie słów wdzięczności, którymi mogłabym podziękować im za dzieciństwo bez choćby jednego pochmurnego dnia, za dom rodzinny który był i zawsze będzie bezpiecznym azylem, za trud i troskę jakie włożyli w wychowanie mnie na człowieka, z którego dziś mogę być dumna i za to że dla mnie do bólu prawdziwe są słowa piosenki Urszuli Sipińkiej "Cudownych rodziców mam". Mogę mieć jedynie skromniutką nadzieję, że będę choć w połowie tak wspaniała jak oni.
Rośnij okruszku, dla takich dziadków naprawdę warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz