piątek, 31 grudnia 2010

Zachcianka

Jak na razie dolegliwości ciążowe omijają mnie szerokim łukiem, za co jestem im ogromnie wdzięczna. Męczy mnie jedynie senność i już o 9:00 rano rozmyślam jak miło będzie wrócić z pracy do domu i uciąć sobie chociaż półgodzinną drzemkę. Bez tego nie jestem w stanie dotrwać do wieczora, a i tak o 22:00 chrapię już jak niedźwiedź i ani telewizor, ani zapalone światło, ani nawet kot skaczący mi po głowie nie są w stanie mnie obudzić. Ale pocieszam się że jeszcze miesiąc i będę wulkanem energii ;-)
Dziś w sklepie natomiast dopadła mnie pierwsza zachcianka. Zobaczyłam w chłodziarce truskawkowy sorbet i moje ślinianki oszalały. Musiałam włożyć całą energię w to żeby nie rzucić się na niego i nie pożreć go już w sklepie. W życiu nic mi tak nie smakowało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz