poniedziałek, 13 czerwca 2011

Ach co to był za ślub

Z mojej strony na pewno jeden z bardziej oryginalnych. Ani nie you can dance (bo trochę strach w 7 miesiącu ciąży odstawiać szpagaty na parkiecie) ani się nie upiłam (bo wszystkie toasty wznosiłam ananasowym sokiem), ani nawet nie obżarłam za bardzo (bo żołądek wciśnięty między żebra nie przyswaja jednorazowo dużych ilości pożywienia) Za to jakieś 120 razy odpowiedziałam na pytania:
- jak się czujesz?
- który to miesiąc?
- naprawdę siódmy?!
- kiedy masz termin?
- znacie płeć?
- wybraliście już imię?
oraz jakieś 120 razy musiałam wszystkich zapewnić, że nie jestem głodna i już nic więcej w siebie nie zmieszczę oraz nie jestem zmęczona i nie mam ochoty się położyć. Trochę się czułam, jak jakiś wyjątkowo rzadki okaz w zoo, ale ogólnie było miło ;-)

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz