czwartek, 16 czerwca 2011

Ósmy miesiąc

Jednego chętnego do pomachania łopatą pilnie potrzebuję. Do zasypania dołka, w którym sobie aktualnie siedzę i nogami nie macham.
Nastraszył mnie trochę pan doktor, a że ja histeryczka i panikara, to już się prawie ciąć w tym gabinecie zaczęłam. Skurczy mam za dużo i za silnych oraz do kompletu ciut za miękką szyjkę macicy.  Dobrze, że przynajmniej ułożona jest prawidłowo i nie zaczęła się skracać, ale i tak czeka mnie miesiąc pod specjalnym nadzorem.
Ósmy miesiąc jest najbardziej ryzykowny, gwałtownie wzrasta ryzyko przedwczesnego porodu, a dziecko bezpiecznie może przyjść na świat dopiero w 36 tygodniu. Jeżeli przez ten miesiąc nie osiwieję i nie nabawię się wrzodów będę sobie gorąco gratulowała.

Całe szczęście córeńka niewiele sobie robi z trosk matki, rośnie sobie książkowo (mierzy 45cm i waży 1600g) i bryka niczym źrebaczek. Tak więc od dziś zaczynamy monitorować ruchy. I już widzę tą histerię, jak mi któregoś dnia wyjdzie, że ruszała się mniej niż poprzedniego. Rany, niech mnie ktoś trzaśnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz