Na okoliczność pięknej, słonecznej pogody wybrałyśmy się do parku. Na jednej z ławeczek siedzi starszy pan. Ten typ starszego pana, który zawsze przywołuje mi w pamięci obraz dziadka. Kapelusz, laska, szary prochowiec spod którego zawsze wystaje kołnierzyk koszuli, a na twarzy niegasnący uśmiech. Pan siedzi i czyta gazetę. Mijam go z sentymentem, wzdychając w myślach: ech, coraz mniej takich prawdziwych gentlemanów. I nagle rzuca mi się w oczy strona gazety, którą pan z uwagą czyta, a na niej tytuł: „Co i jak Polacy robią w łóżku?” A obok zdjęcie pary rozwiewającej złudzenia, że odpowiedź na to pytanie brzmi: śpią.
Zdziwienie nr 2.
Ten sam spacer. Ten sam park. Przechodzę obok pomostu na którym dwóch meneli kontempluje piękno przyrody, racząc się trunkiem wino marki wino. Nagle dolatuje mnie ich rozmowa:
- pożyczysz mi „Alchemika”?
- niestety musiałem oddać, bo już dostałem upomnienie z biblioteki
Zdziwienie nr 3
Ten sam spacer. Ten sam park. Idę chodnikiem, za mną bieży dwóch dresów. Puszka z piwem w jednej ręce, fajka w drugiej, łysa główka nie skażona żadną głębszą myślą, co dobitnie przedstawia prowadzony przez nich dialog: „kur*a chłopie, ja pier**ę...” Mijają nas, gdy nagle jeden z nich pochyla się nad wózkiem i leci z tekstem: „ ale słodka, a gu gu gu puci puci puci..” powodując poważną konsternację u córeńki (Sama nie wiem czy bardziej zdziwił ją egzotyczny język, w jakim pan próbował nawiązać z nią kontakt, czy też fakt że pierwszy raz zobaczyła łysego człowieka)
Na tym etapie zakończyłam spacer, bo zaczęłam poważnie obawiać się, że ten wytrzeszcz oczu i opad szczęki zostanie mi na stałe.
Zdziwienie nr 2.
Ten sam spacer. Ten sam park. Przechodzę obok pomostu na którym dwóch meneli kontempluje piękno przyrody, racząc się trunkiem wino marki wino. Nagle dolatuje mnie ich rozmowa:
- pożyczysz mi „Alchemika”?
- niestety musiałem oddać, bo już dostałem upomnienie z biblioteki
Zdziwienie nr 3
Ten sam spacer. Ten sam park. Idę chodnikiem, za mną bieży dwóch dresów. Puszka z piwem w jednej ręce, fajka w drugiej, łysa główka nie skażona żadną głębszą myślą, co dobitnie przedstawia prowadzony przez nich dialog: „kur*a chłopie, ja pier**ę...” Mijają nas, gdy nagle jeden z nich pochyla się nad wózkiem i leci z tekstem: „ ale słodka, a gu gu gu puci puci puci..” powodując poważną konsternację u córeńki (Sama nie wiem czy bardziej zdziwił ją egzotyczny język, w jakim pan próbował nawiązać z nią kontakt, czy też fakt że pierwszy raz zobaczyła łysego człowieka)
Na tym etapie zakończyłam spacer, bo zaczęłam poważnie obawiać się, że ten wytrzeszcz oczu i opad szczęki zostanie mi na stałe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz