środa, 8 lutego 2012

Idziemy jak burza!

Tynka, miałaś rację, dziewczyno!
Mamy DRUGIEGO zęba!
Widocznie drugiej dolnej jedyneczce było smutno tak samej siedzieć i też postanowiła wyjść na światło dzienne. I tym sposobem chwilowo możemy odetchnąć pełną piersią i za następne poszukiwania wziąć się za 2 miesiące, kiedy to najprawdopodobniej zechcą się wyżynać górne zębolki.

A poza tym bez zmian. Głównie się turlamy. Na łóżku, na kanapie, na podłodze, w łóżeczku, na leżaczku (!), w wanience (!!) tylko czekam aż córeńka odkryje patent turlania się będąc na moich rękach, bo już naprawdę chyba nawet to by mnie nie zdziwiło. 
Postęp jest taki, że w 1:10 przypadków udaje jej się także przewrócić z powrotem na plecki, z czego jest później niezmiernie zdziwiona. Ale jednak w większości przypadków latamy na zmianę z Księciuniem i ją w tej niewdzięcznej robocie wyręczamy (a jak się ośmielimy nie latać, to łoooo matko bębenki w uszach pękają)

I na koniec scenka rodzajowa pt. "Męska logika"
Księciunio wrócił wczoraj wcześniej z pracy i już od progu wołał, że jest głodny jak wilk. Wrzuciłam Emilkę do leżaczka, leżaczek do kuchni i wzięłam się za robienie wilkowi obiadu. Byłam gdzieś w połowie, kiedy córeńka stwierdziła, że czas na kupę. Nie ma to jak wyczucie czasu pomyślałam i podrzuciłam dzieciątko wraz z niespodzianką ojcu.
Ja: przebierz ją bo zrobiła kupę
On: eee...  a może ty byś ją przebrała?
Ja: hę?
On: bo wiesz, teoretycznie mnie jeszcze  nie powinno być w domu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz