wtorek, 31 maja 2011

Różowo mi

Eureka! Jednak nie pójdę na wesele odziana jedynie w listek figowy. Kupiłam sukienkę. Wprawdzie mam dylemat, czy wypada w niej wystąpić, bo jest biała, a jak wiadomo biel w tym dniu jest zarezerwowana dla panny młodej, ale tak sobie myślę, że jak omotam się do niej jakimś kolorowym szalem, boa, czy inną ścierką, może zostanie mi wybaczone?  No chyba, że do jedenastego postanowię zgrubnąć do tego stopnia, że się w nią nie zmieszczę, wtedy na pewno żadnego faux pas nie popełnię. Popełnię za to skok z okna, tudzież inne harakiri.
Z rozpędu kupiłam też sukienkę na poprawiny. A teraz uwaga, trzymać się krzeseł i poręczy - RÓŻOWĄ! Jak mamę kocham! Wprawdzie fuksiasto różową, no ale jednak. Powinnam się już zaczać leczyć, czy jeszcze chwilę zaczekać?
A później, w zgodzie z odwiecznym prawem złośliwości rzeczy martwych, znalazłam jeszcze z dziesięć innych, całkiem przyzwoitych sukieneczek, które z chęcią zabrałabym do domu. Pozostawię to bez komentarza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz