poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Ósemeczka

Rok temu, dokładnie 1 kwietnia dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli córeczkę.  Wpatrywałam się w obraz na usg i łzy spływały mi po policzkach. Trzymałam za rękę Księciunia i ze zdumieniem odkryłam, że i on jakoś podejrzanie często mruga oczami. Widać są na tym świecie rzeczy, w obliczu których nawet najwięksi twardziele miękną ;-) Wydusiłam przez łzy: witaj córeczko, a później wpatrywałam się w nią jak zaczarowana. Pamiętam moment, w którym lekarz ustawił na monitorze profil jej buzi, a ja patrząc na ten maleńki, zadarty nosek uzmysłowiłam sobie, że jego właścicielka już zawsze będzie dla mnie najpiękniejszą istotą na świecie.
Dziś skończyła 8 miesięcy. To wciąż tak niewiele, a ja już nie potrafię przypomnieć sobie jak wyglądał mój świat bez niej. Zastanawiam się i nie wiem. Nie wiem, co kiedyś było motorem wszystkich moich działań i czy cokolwiek dawało mi tyle radości, co ona?
W ciągu tych ośmiu miesięcy przeszłam tak gruntowne pranie mózgu, że CIA, FBI i KGB razem wzięte mogą się schować ze swoimi metodami manipulacyjnymi. Dziś cały mój świat ma osiem miesięcy, a ja z uśmiechem na ustach spędzam większą część swojego dnia tarzając się po podłodze i zupełnie nie przeszkadza mi, że trzeci dzień pod rząd jemy na obiad makaron i mam tylko jedną nogę ogoloną. I jeżeli miałabym odpowiedzieć na pytanie, czy czegokolwiek w swoim życiu żałuję, to powiedziałabym że tylko jednego - tego, że tak długo kazałam jej czekać, by mogła pojawić się w moim życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz