wtorek, 26 kwietnia 2011

Minister zdrowia ostrzega

Jak głosi stare przysłowie ponoć milczenie jest złotem. Ja tam nie wiem, jeszcze mi nigdy od siedzenia cicho cennych kruszców nie przybyło, ale możliwe że za krótko siedziałam lub nie w tej pozycji co trzeba. Tak więc nie wiem jak to z tym złotem dokładnie jest, ale wiem za to doskonale, że nietrzymanie języka za zębami może być przyczyną stanów przedzawałowych.
Siedzieliśmy sobie beztrosko w wielkanocną niedzielę u moich rodziców, wpychając w siebie hurtowe ilości produktów spożywczych, prowadząc rozmowy o dupie Maryny i ogólnie ciesząc się ze słodkiego lenistwa. Aż tu nagle Osobisty Książę z bajki chlapnął jęzorem i nazwał naszą córeczkę Franczeską (która funkcjonuje już od dłuższego czasu zamiennie z Balbinką) Niestety rodzina nie była zorientowana w temacie, więc wszyscy jak jeden mąż zamarli z kawałkami sernika nabitymi na widelczyki i otwartymi paszczami. Zanim zdążyliśmy wytłumaczyć, że to tylko imię robocze nr 2, seniorka rodu (znaczy szanowna babcia moja) huknęła na nas dzikim wrzaskiem, czy na głowę upadliśmy żeby tak dawać dziecku na imię. W dosyć wyszukany sposób wyraziła, co myśli na temat naszej inteligencji, dzięki czemu i nasze widelczyki z sernikiem zawisły nieruchomow w połowie drogi między talerzami, a otworami gębowymi, a na obliczach wymalował się wytrzeszcz oczu połączony z opadem szczęk. Nestorka zakończyła swój gorący protest słowami:
- mało to pięknych, polskich imion, które można dać dziecku?! Na przykład B O Ż E N K A!

Dobrze, że siedziałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz