czwartek, 12 stycznia 2012

Dziecko mnie bije

Łyżeczką, którą na dodatek chwilę wcześniej odebrało mi z ręki. Tak, tak skończyły się czasy,kiedy grzecznie leżałam i czekałam aż ktoś włoży mi do ręki grzechotkę. Teraz droga matko zamontuj sobie dodatkowe trzy pary oczu, bo wystarczy chwila nieuwagi, a małe łapki już zaciskają się na jakimś mrocznym obiekcie pożądania. Tym sposobem pozbyłam się wczoraj łańcuszka, który bezczelnie dyndał córeńce przed oczami (no to już nie dynda, leży i dogorywa w dwóch kawałkach) Dłuższą chwilę mocowałam się żeby wyjąc jej z łapek tubkę maści, bo nieopatrznie stanęłam za blisko póki z dziecięcymi kosmetykami. A na deser pogniotła mi stronę w książce (Wypożyczonej z biblioteki – nie wiecie może przypadkiem, czy można to rozprasować albo w jakiś inny tajemny sposób przywrócić do stanu pierwotnego?) Próba zerwania firanek w oknie też już się odbyła, a jakże. Ciężkie czasy nastają, proszę państwa, oj ciężkie ;-)
Poza dorobieniem się lepkich rączek, do których przyczepia się wszystko, co tylko znajdzie się w ich zasięgu, Emilia odkryła kocicę. Całkiem świadomie wodzi za nią wzrokiem, śmieje się do niej i zagaduje, i zupełnie nie przeszkadza jej fakt, że kocica na ogół nie odpowiada. Za to najwyraźniej widzi w córeńce dodatkową parę rąk do głaskania, bo przy każdej okazji pcha się do Emilii z łepetyną i dotyka ją łapą, z jasnym przekazem "no głaszcz mnie", co będziecie mogły podziwiać w formie filmu na zdjęciowym (o ile łaskawie zechce się w końcu załadować na serwer)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz