sobota, 5 lutego 2011

Gimnastyka artystyczna

Wyczytałam w niekończącym się źródle wiedzy i mądrości (znaczy w internecie), że od 13 tygodnia ciąży kobieta powinna zacząć ćwiczyć mięśnie Kegla. No chwila, toć ja całą anatomię śpiewająco zdawałam i to po łacinie, a pana Kegla coś sobie nie przypominam. Na szczęście z pomocą przyszła ciocia Wikipedia i oświeciła mnie, że to te od dna macicy. No może faktycznie akurat o nich nie musiałam się uczyć ;-P
A więc dobrze. W ramach pracy nad lekkim, łatwym i przyjemnym porodem (ha, ha, ha) oraz w trosce o to aby po nim wątroba mi się pomiędzy kolanami nie pałętała, postanowiłam ćwiczyć. Przeczytałam na czym rzecz polega i co? Dupa. Jak mam napinać mięśnie krocza nie napinając brzucha? (kiedy mi się nawet cebulki włosowe napinają)  No nie da się! Próbowałam na wszelkie możliwe sposoby i pozycje i nic. I jeszcze mam pamiętać żeby prawidłowo oddychać i czas odliczać. No proszę was. To chyba  ktoś niespełna rozumu wymyślił. A najbardziej rozczulił mnie tekst, że ćwiczenia te można wykonywać praktycznie wszędzie; w domu, w pracy, stojąc w kolejce... No to wykonywałam - siedząc na kanapie. Przyszedł wybranek mego serca, spojrzał i zapytał:
- co robisz?
- ćwiczę mięśnie Kegla
- a wyglądasz jakbyś robiła kupę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz