sobota, 9 lipca 2011

Kramik

Będąc dziś u rodziców postanowiłam uwolnić ich nieco od wypełniających każdą wolną przestrzeń rzeczy dziecięcych i sporą część przewieźć do nas. Zaczęłam pakowanie od ubranek, ale jak zobaczyłam w jakim tempie zapełnia się nimi torba podróżna, do której zazwyczaj pakujemy się podczas wyjazdu na 2 tygodnie urlopu stwierdziłam, że może jednak zabiorę na razie tylko te najmniejsze. Zajęły jedynie połowę torby. Do drugiej połowy upchnęłam kocyki, prześcieradła, pościel, ręczniczki i w zasadzie z wielkim trudem całość dopięłam .
Przytargałam następną torbę, gabarytowo bardzo zbliżoną do tej pierwszej i zapakowałam w nią resztę wyprawki, łącznie z moimi rzeczami szpitalnymi, a i tak na środku pokoju została mi luzem wielka kupa rzeczy wielkogabarytowych (jak wanienka i pudło z laktatorem) których nie miałam pomysłu gdzie upchnąć (choć po głowie chodziło mi żeby za firanką)
Przyznam się szczerze, że trochę jestem przerażona ilością tych rzeczy, bo dopóki spoczywały na półkach szafy rodziców nie zdawałam sobie sprawy, że jest ich AŻ tyle.

A Księciunio jak to zobaczył zadał tylko jedno pytanie:
- to ile my tych dzieci będziemy mieli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz